Siatkarze STS Skarżysko (na pierwszym planie) witają się z rywalami ze Strzyżowa...
... a Hubert Kuźdub (pierwszy z prawej) zajął miejsce na trybunach.
Wchodzisz do hali przy Sienkiewicza i przed sobotnim meczem z Wisłokiem Strzyżów (informacyjnie - skończyło się 0:3, w setach do 19, 13 i 16) najpierw uderza cię w oczy widok Huberta Kuźduba siedzącego na trybunach. Kontuzjowany nie jest, zdyskwalifikowany też nie, więc o co chodzi? Podobno zrezygnował z gry, trener drużyny Łukasz Kruk nie jest pewien, czy definitywnie. Podobno stało się to po tym, jak do STS z "młodego" Effectora Kielce przyszedł inny przyjmujący Mateusz Plutka i zagrał przeciw Sanokowi i Energetykowi Jaworzno. Kruk powiedział krótko: - Hubert sam decyduje o swoim życiu.
Grający trener, nazywany przez niektórych "skarżyskim Gibą" (trochę z racji podobieństwa w wyglądzie) z pieca niejednego chleb jadł, zdziwił się więc trochę, że siatkarz unika rywalizacji o miejsce w składzie. Kruk cieszył się, że zyska bardziej liczebną kadrę, a tu masz... Nie ma nawet na tylu zawodników, żeby poprowadzić porządny trening. Z przyjmującymi ogólnie kłopot. Konrad Michalczak czekał, aż klub pomoże mu w załatwieniu roboty. Nie doczekał się, więc wyjechał zagranicę pracować na budowie za dwa tysiące euro miesięcznie. Krystianowi Lisowskiemu chyba coraz ciężej pogodzić grę na dwóch frontach - w Młodej Lidze z Effectorem i w rodzimym STS. W środę do Jaworzna drużyna wyjechała godzinę później niż planowała, bo czekała na powrót z pracy Piotrka Brojka. W przeciwnym razie jako środkowy musiałby chyba zagrać Marcin Szumielewicz, który jednak znacznie lepiej czuje się jako atakujący. Jego brat Michał owszem, ale ten ostatnio był widywany w składzie trzecioligowej Wioletty Skarżysko...
Tak nawiasem mówiąc, to w czasie meczów Kruk chyba jako jedyny wykazuje odpowiednią charyzmę i wierzy w powodzenie, czytaj w utrzymanie w drugiej lidze. Bierze przerwy na żądanie, czasem przekaże
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz