Oby rok 2014 nie był dla naszego futbolu "pieski"
Warunki do gry 1 stycznia były lepsze niż niekiedy na przełomie października i listopada. Przy Piłsudskiego nie trzeba było tarzać się w zaspach, ani w błocie czy tańczyć na lodzie. Mecz jak mecz, Kawalerowie byli lepsi, ale dopiero w drugiej połowie przełamali mur Żonatych. Tym nie pomógł tym razem Janusz Kępa. Krzyczał jak zawsze, ale tym razem niewiele to pomogło. Bohater stadionu był inny - Damian Koryciński, strzelec dwóch goli dla Kawalerów. Pamiętam chłopaka jeszcze z czasów jego gry w juniorach Ruchu i potem, gdy Grzegorz "Colins" Ślusarczyk (z ostatnich wieści wiem, że kopał piłkę gdzieś w warszawskiej okręgówce) wprowadzał go do pierwszej drużyny Ruchu. "Korytek" strzelał po 20-30 goli w sezonie. Potem gdzieś się chyba zagubił, nie wszystko potoczyło się jak powinno, w seniorskiej piłce ligowej na żadnym szczeblu nie zaistniał. Proza życia... Dziś ma niecałe 26 lat, planuje ożenek w tym roku, z czego mogą cieszyć się Żonaci, smucić Kawalerowie. Nie martwmy się jednak meczem 1 stycznia 2015. To przed nami.
* * *
W czasie meczu na płytę boiska wleciał wilczur, pies był spłoszony, rozkojarzony, chyba dało mu wycisk sylwestrowe strzelanie. Oby ten nowy rok dla futbolu nad Kamienną nie był więc "pieski".
Tak "Korytek" strzelił karnego Jankowi Kępie
Relacja z meczu noworocznego tutaj http://www.echodnia.eu/apps/pbcs.dll/article?AID=/20140101/PILKA/140109958
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz