Oby Mateusz Fryc zaczął strzelać w lidze...
O ile pierwszy z wymienionych był podstawowym graczem, tak Dawid częściej grywał tzw. ogony, siedział na ławce. Można powiedzieć, że w Granacie zaliczył tylko epizod. Nasza drużyna przegrała z Energią w Kozienicach 1:3. Na podstawie wyników dotychczasowych sparingów trudno tak naprawdę coś o formie piłkarzy Ireneusza Pietrzykowskiego powiedzieć. Fakt, są bezkompromisowi, w ośmiu spotkaniach nie zaliczyli choćby jednego remisu. Powtórzę banał, ale najważniejsze będą ligowe spotkania. Kurcze, to już za dwa tygodnie Granat podejmie Janinę Libiąż. Na stadionie o który tyle zawieruchy między posłanką Marzeną Okłą-Drewnowicz i władzami miasta. Trudno się spodziewać, aby nawet w roku wyborczym coś w tej sprawie drgnęło. Wśród samorządowców nie ma woli budowy czy nawet remontów stadionów. Zadowolili się halą, orlikami no i lodowiskiem. Gdyby z takim uporem i konsekwencją negocjowali przejęcie na własność stadionu byłego Ruchu jak budowę tegoż lodowiska na kredyt... Wracając do sportowych spraw w Granacie – martwi na razie to, że zaciął się kompletnie Mateusz Fryc. Nie grał w trzech sparingach, miał trochę problemów zdrowotnych, ale w pozostałych pięciu potyczkach, gdy pojawiał się na placu, nie ustrzelił ani jednej brameczki. Jak na napastnika tego formatu – wynik kiepski. Zapomnę jednak o tym całkowicie, jeśli „Frycek” zacznie trafiać w trzeciej lidze. Ma jednak od pewnego czasu kłopoty z trafianiem do siatki rywali, forma zaczęła mu się wahać, gdy dwa lata temu powrócił z cypryjskich Antypodów. Na razie Mateusza w miarę możliwości wyręczają koledzy. On sam jednak dobrze zdaje sobie sprawę z tego, że ostatnie statystyki wybitnie mu nie służą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz