poniedziałek, 22 września 2014

Siatkarskie mistrzostwo świata a sprawa Skarżyska. Jeśli nie teraz, to kiedy???

W jakiej innej dyscyplinie sportu potrafilibyśmy w ciągu trzech dni ograć Rosjan, Niemców i Brazylijczyków? W piłce nożnej na pewno nie (choć podobną zdarzają się rzeczy niemożliwe), ale już w siatkówce jak najbardziej!
Skarżyska siatkówka musi wykorzystać koniunkturę po mistrzostwie świata!


Ciesząc się z pokonania Brazylii w finale Mundialu, oglądając radość kibiców w katowickim Spodku, czytając wszystkie internetowe komentarze, czerpiąc satysfakcję z tego historycznego sukcesu, z tyłu głowy miałem jedną myśl - jak przełożyć mistrzostwo świata na rozwój naszej lokalnej siatkówki nad Kamienną. Naiwnym byłoby oczekiwać, że po tym tytule również w Skarżysku jakość sportowa w tej dyscyplinie nagle pójdzie w górę. Z drugiej strony to szansa, z której grzechem byłoby nie skorzystać. Wiadomo, budżety naszych klubów po zwycięstwie reprezentacji nie wzrosną samoistnie. Nie samym wizerunkiem siatkówka żyje, zwłaszcza w mieście mającym inne, ogromne problemy. Jeśli jednak nie teraz, to kiedy! Lepszą okazją byłoby chyba tylko mistrzostwo olimpijskie. W czym osobiście widzę szansę? W tym, że dzieci oglądające popisy Wlazłego, Kubiaka, Winiarskiego i spółki same zaczną z ciekawości, pod wpływem impulsu odbijać piłkę nad siatką w koszulkach z nazwiskami swych herosów. Nic tak nie napędza zainteresowania daną grą, jak sukces drużyny narodowej! Samo odgonienie młodzieży od komputerów i facebooków to już połowa sukcesu. Dalsze kroki należą do nauczycieli wychowania fizycznego, potem trenerów w klubach. Ci muszą, wykorzystując naturalne zainteresowanie siatkówką, zaszczepić dzieciakom podstawy - jak zagrywać, przyjmować piłkę, wystawiać, atakować, czyli wpoić całe abecadło. Robić nabory, oglądać dzieci odbijające piłki nad trzepakami przy blokowiskach. Nie tylko te pojawiające się na orlikach. Trenerów takich w mieście mamy, ale dla nich też powinno być to nowym impulsem do pracy. Potem już kontynuujemy selekcję, nabory, gramy w turniejach, mistrzostwach kraju. Niby wszystko proste, po staremu, jak do tej pory, ale jednak w nowym klimacie. Inaczej jest bowiem trenować dyscyplinę sportu, w której jesteśmy najlepsi na świecie, niż konkurencje niszową, tylko dla prawdziwych koneserów. Jak miejscowi szkoleniowcy i działacze, ale też Świętokrzyski Związek Piłki Siatkowej, samorządowcy wykorzystają koniunkturę, będą pozyskiwać sponsorów, to już zależy od nich. Jeśli teraz jednak jej nie wykorzystają, to kiedy??? Z tym większą ciekawością będziemy zapewne oglądać mecze STS w drugiej i SAS Wioletta w trzeciej lidze, dziewczęta z Gali, grupy młodzieżowe STS, ale nawet rozgrywki amatorów. Dziś na siatkówkę jest moda, ale nie wystarczy tylko ogrzewać się przy tym ciepełku. Trzeba samemu podnosić temperaturę w gminach, powiatach, czyli tam, gdzie to wszystko tak naprawdę się zaczyna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz