niedziela, 17 sierpnia 2014

Granat po Garbarni - Michalscy na świeczniku, wietrzenie szatni pomaga

Jeśli Garbarnia Kraków miała aspirować do powrotu na drugoligowe areny, to po meczu z Granatem w Skarżysku raczej powinna wybić sobie ten pomysł z głowy.
Przemysław Michalski ma już na swym koncie świetne interwencje, ale gol dla Garbarni też obciąża jego konto. 

Mecz ze wspomnianymi "garbarzami" , choć też zwycięski (2:1), był o niebo lepszy od inauguracyjnej potyczki z Unią Tarnów. Spotkania w międzyczasie z KSZO 1929 w Ostrowcu naocznie nie widziałem, ale czytałem w większości pochlebne opinie o grze "trójkolorowych". Można dziś powiedzieć, że Granat jest na fali wznoszącej, z drugiej strony obwieszczanie już teraz sukcesów jest przedwczesne. Dziś trudno powiedzieć jednoznacznie, czy ta straszna Garbarnia była taka słaba, czy my już tacy mocni na tym etapie rozgrywek. Słabość rywala jest jednak jego problemem. Cieszy z pewnością to, że objęliśmy prowadzenie szybko, w drugiej minucie, więc nie trzeba było oglądać mordęgi. Gol Bartka Michalskiego ułożył spotkanie po myśli Granatu. Tak w ogóle to bramka-marzenie, stadiony świata, majstersztyk! Zanim jednak "Berni" posłał futbolówkę pod poprzeczkę krakowskiej "świątyni", piłkę kapitalnie wyłożył mu z lewej strony Przemysław Kupczyk. O tym ostatnim pisałem w czasie letnich sparingów, że być może sprawi, iż zapomnimy o Klaudiuszu Łatkowskim. Faktycznie, lewa strona dziś wnosi do ofensywy Granatu więcej niż przeciwległa flanka. Być może z Damianem Chrzanowskim w składzie wyjściowym równowaga zostałaby zachowana. "Chrzan" wszedł jednak dopiero w 89 minucie. Trener Ireneusz Pietrzykowski dał tą decyzją prosty sygnał - nie ma u mnie stuprocentowych pewniaków. Piotr Ostrowski w jego oczach prezentował się ostatnio lepiej, więc zagrał od początku. Swoją drogą, to tylko świadczy o sile kadry z Rejowa, że Chrzanowski przesiedział na ławie, a jego zespół wygrał z silną (już nie dociekajmy, czy tylko na papierze) Garbarnią. Ba, bez Damiana i wciąż leczącego kontuzję Marcina Kołodziejczyka. Bez tego drugiego drużyna już się jakby uniezależnia. To dobrze, bo w poprzednim sezonie było jednak odwrotnie. Brak Marcina oznaczał z reguły kłopoty. Teraz życie wymusiło inne rozwiązania, na razie skuteczne. Trzeba się z tego cieszyć i jednocześnie życzyć "Małemu" jak najszybszego powrotu na boisko oraz wpasowania się do tej unowocześnionej nieco machiny. Michalskich mamy w drużynie dwóch. O Bartku pisałem powyżej, Przemek to bramkarz. Wyparł ze składu rutyniarza Konrada Majcherczyka. Fajnie się chłopak prezentuje, broni nieźle, a ta obrona petardy Jakuba Wcisło w drugiej połowie - majstersztyk! Młodość ma jednak to do siebie, że jest przede wszystkim nieobliczalna. Strzał Krzysztofa Kalemby w 91 minucie Przemek przepuścił, choć miał piłkę w rękach. Zdarza się, cóż... Tak naprawdę Michalski dopiero zaczyna jako takie poważne granie, więc zarówno efektownych interwencji jak i baboli trochę jeszcze na swoje konto uzbiera. Oby tych drugich było rzecz jasna jak najmniej. O czymś natomiast świadczy fakt, że bez Kołodziejczyka, Chrzanowskiego (grał trzy minuty) i Majcherczyka w bramce Granat był w stanie wygrać z uznaną jednak na tym szczeblu firmą. O tym to mianowicie świadczy, że drużyna nie zamknęła się w dotychczas świetnie funkcjonujących schematach. Potrafi zaskoczyć i bez tych liderów. Popularne wietrzenie szatni pomogło. Cieszmy się więc, choć umiarkowanie, bo to dopiero początek. Za chwilę Beskid Andrychów, Soła Oświęcim, Wisła II Kraków...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz