piątek, 22 sierpnia 2014

Stadion znów na tapecie, czyli jak posłanka SMS-a do dyrektora Randli słała

Grzegorz Ciechowski z Republiką śpiewał przed laty znany przebój o telefonach. W kontekście ostatnich wydarzeń związanych z wizytą ministra sportu w Skarżysku należałoby go trochę przerobić. SMS-Y, SMS-y w mojej głowie!
Minister Andrzej Biernat pod parasolem przechadza się po stadionie Granatu, obok niego posłanka Marzena Okła-Drewnowicz. Padało, ale burza rozpętała się dopiero później...

Jeśli początek był trochę chaotyczny, to już spieszę wszystko uporządkować. Cała akcja mianowicie wyglądała tak:
1. W czwartek o dziesiątej minister Andrzej Biernat zameldował się na stadionie Granatu przy Słonecznej w towarzystwie m.in. posłanki Marzeny Okły-Drewnowicz oraz jej kolegi-parlamentarzysty z sejmu Zbigniewa Pacelta.
2. Wizyta miała na celu przedstawienie, z jakich źródeł, programów ministerialnych miasto mogłoby skorzystać, aby cokolwiek na stadionie-skansenie dobrego zrobić. Dowiedzieliśmy się więc, że albo można zdobyć trzy miliony złociszy na rozbudowę obiektu lekkoatletycznego (jest bieżnia, więc stadion pod ten projekt można "podpiąć"), albo spróbować coś uszczknąć z narodowego programu rewitalizacji. Żadnej kasy nie można natomiast dostać na trybuny, nie ma takiego źródła w ministerstwie.
3. Słowo kluczowe "miasto". Minister daje krótki przekaz - ono jako właściciel musi zakasać rękawy i wyjść z inicjatywą, co i czy w ogóle zamierza przy Słonecznej robić.
4. Powyższe szybko mnie podkusiło, pytam więc panią poseł, jako organizatorkę zlotu, czemu tych władz (prezydentów, dyrekcji Miejskiego Centrum Sportu i Rekreacji) nie ma tu i teraz, żeby się wypowiedzieli, porozumiewawczo pokiwali głowami czy choćby spalili ze wstydu.
5. Pani poseł oznajmia, że dyrektora MCSiR Krzysztofa Randlę powiadamiała o przyjeździe.
6. Minister przechadza się po płycie, rozmawia z prezesem Granatu Markiem Wojteczkiem, trenerem Ireneuszem Pietrzykowskim. Znamienne są jego słowa "Skarżysko powinno się wstydzić takiego stadionu". Uff, olaboga.
7. Burza dopiero nadciąga. Na jedenastą, a więc w momencie, gdy już było po spotkaniu, na stadionie zjawia się dyrektor Randla. Przed bramą "łapie" go Darek Chojnacki z kablówki, rozmawiają, jest wywiad na żywo, w centrum zamieszania. Dyrektor dzwoni następnie do mnie.
8. Przekonuje, że posłanka zastosowała "zmyłkę", celowo podała mu telefonicznie, że minister przyjedzie o jedenastej. Tłumaczy dyrektor, że nic o przesunięciu terminu na dziesiątą nie wiedział.
9. Uruchamiam mózgownicę, klawiaturę, szast prast, jest artykuł http://www.echodnia.eu/apps/pbcs.dll/article?AID=/20140821/POWIAT0110/140829762
10. Noc spokoju (czasem tylko dziecko zakwili, ale ogólnie takowa pobudka nie ma z aferą stadionowo-ministerialną nic wspólnego).
11. W piątkowe przedpołudnie oddzwania niedostępna w czwartek po południu posłanka MOD. Sprawę już zna, ale ja pytam: - Pani poseł, to jak to z tą godziną było?
12. MOD mówi krótko - mam SMS-a, wysłałam go do Randli we wtorek o 19.21, z treścią, że spotkanie jednak będzie o dziesiątej (owszem, wcześniej była opcja, że rozpocznie się o jedenastej i dyrektor o tym wiedział). Na potwierdzenie dostaję od niej maila na służbową pocztę, skan owej wiadomości. MOD przekonuje: - nie ma możliwości, żeby dyrektor jej nie odebrał, bo w swym iPadzie mam potwierdzenie, że SMS dotarł.
13. Ciekawie się robi, dynamika akcji rośnie. Dzwonię do Randli. Ten na to: - żadnego SMS-a nie dostałem!!!
14. Słowo przeciw słowu i...technologii. Dyrektor przy okazji twierdzi, że posłanka robi kampanię wyborczą na miejskim stadionie. I pokazuje ministrowi, gdy ten ledwie wjechał do Skarlandu, najgorszy obiekt w mieście, czyli skansen przy Słonecznej. A czemu nie pokazała lodowiska, pięknej hali przy "Sienkiewce"? Randla mówi o politycznych manipulacjach.
15. Pani poseł, jak się pani do tego ustosunkuje? - pytam w kolejnej rozmowie z drugą stroną. Temat się ciągnie jak makaron w spaghetti, muszę przedstawić każdą opcję.
16. MOD odpiera zarzuty, twierdzi, że lobbuje na rzecz stadionu a nie prowadzi polityki. Przypomina, jak lobbowała w 2008 roku na rzecz hali, w której teraz dyrekcja urzęduje. Brakowało półtora "bańki"do dokończenia obiektu, dzięki jej staraniom Pacelt, ówczesny wiceminister sportu, przekazał brakujące fundusze i dziś mamy halę jak tra lala.
17. MOD jeszcze dodaje, że w trakcie załatwiania są krzesełka ze stadionu Widzewa. Po jego rozbiórce część ma trafić do Skarżyska. Mówi wprost, że załatwi chyba sprawę od A do Z (przywózka, montaż) z kibicami, bo na MCSiR już nie ma co liczyć.
18. Ten telefon już mnie rzucił na kolana. Gdzieś po 15 zadzwonił Randla z informacją, że po szczegółowej analizie poczty i telefonu okazało się, że SMS-a JEDNAK DOSTAŁ W TEN NIESZCZĘSNY WTOREK!
Cholera... Już osiemnaście punktów spisałem, a tu jeszcze jeden ważny mi umknął - w południe gdzieś dostaję maila od rzeczniczki Urzędu Miasta - w poniedziałek najbliższy konferencja prezydenta w MCSiR. "Głównym tematem spotkania będzie podsumowanie działalności sportowej i inwestycji sportowych zrealizowanych podczas ostatnich 8 lat. Prezydent odniesie się również m.in. do zarzutów stawianych mu przez przedstawicieli Granatu" - czytamy w zaproszeniu.
Łoj - czy jak kto woli wersję z językową ogładą - oj... Po południu to już w końcu córcia 2-letnia zaczęła się o mnie martwić, czy ojciec aby pomieszania zmysłów nie dostał. Przyda się jej ojciec normalny, bo tydzień urlopowy planujemy. Tymczasem co? Zaraz lodówkę otworzę i wyskoczy z niej MOD, dyrektor, minister... Miałem w tym miejscu podsumować to wszystko, spiąć w klamrę, dosypać szczypty ironii, ale sory - siły nie mam, późna noc już. Ze zmęczenia mogłem coś pominąć, luźniej mniej lub bardziej zinterpretować. Pismak też w końcu człowiek.
Jeszcze jedno - w październiku, po meczu Polska-Niemcy z płyty Stadionu Narodowego będzie ściągana murawa. Minister rzucił pomysł, że Skarżysko może się o nią postarać! To by ci była gratka. No ale... Miasto musi się za tym zakręcić, nie Granat na przykład, bo on właścicielem nie jest. Ma sprawę pilotować niezmordowana posłanka. Tylko czy kogoś z miejskich włodarzy zaciągnie do warszawskich gabinetów? Chyba ciężko będzie bo obie strony preferują ostatnio jakieś oryginalne formy komunikacji, więc szczegółów znów mogą nie dopiąć, zaś o wszystkim dowiemy się później na konferencjach i kontrkonferencjach. Teraz to ja się sam zastanawiam, czy SMS-y to jednak nie przeżytek. Proponuję może przez facebooka?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz