środa, 9 kwietnia 2014

Granat po KSZO 1929 - bliżej pucharu i sześciu tysięcy

- Puchar jest nasz, ten puchar do nas należy - skandowali kibice Granatu Skarżysko po zwycięskim meczu swej drużyny z KSZO 1929 Ostrowiec Świętokrzyski (3:1).
- Ruszaj się "Ryniu", puchar czeka - tak trener Granatu Ireneusz Pietrzykowski (w tle) zdaje się pokrzykiwać na Przemysława Ryńskiego.

Granat chce zdobyć piłkarski Puchar Polski na szczeblu okręgu - to pewna nowość. W poprzednich latach, co zresztą przyznał sam trener Ireneusz Pietrzykowski, w tych rozgrywkach raczej dawał pograć zmiennikom. Nie było w Skarżysku "napinki" na to trofeum. W środę takowa się pojawiła, ale organizacyjna - ze strony skarżyskiej policji, zabezpieczającej okolice stadionu przy Słonecznej. Kibice KSZO przyjechali (około 40), na stadion zostali wpuszczeni, ale już nie do klatki tylko obok niej, bo trybuna ta jest wyłączona z użytku. Krzyknęli chyba raz czy dwa, poza tym biernie obserwowali widowisko. Z dużej chmury mały deszcz, ale dziś przyjazd kogokolwiek na stadion (skansen) Granatu wiąże się z ryzykiem. Pomijając "walory estetyczne" typu wystające betonowe słupy w miejscu, gdzie wcześniej znajdowały się siedzenia. Żałośnie to wygląda, ale już na razie dość o tym. Drużyna, która zgarnie okręgowy puchar otrzyma w nagrodę 6 tysięcy złotych. Rewelacji nie ma... Rozgrywki te nie zyskają jednak prestiżu w kolejnych edycjach, jeśli nie wesprze ich jakiś strategiczny sponsor. Świętokrzyski Związek Piłki Nożnej powinien iść więc w tym kierunku. Poszukać finansowego patrona PP, zwiększyć dzięki temu pulę nagród i zachęcić zespoły do gryzienia trawy. Dziś bowiem mecze pucharowe - jeśli chodzi o poziom, zaangażowanie - to coś pomiędzy sparingiem a ligowym meczem. Niby stawka jest, ale tak do końca nie działa na wyobraźnię piłkarzy. Oni podświadomie myślą o najbliższym ligowym starciu i nawet trudno im się dziwić. Może więc postarać się o zachętę pieniężną. Działacze związkowi z Kielc powinni więc zrobić wszystko, aby dobrodzieja zdobyć. Póki co Granat walczy o trofeum tak a nie inaczej opłacane i po środowej victorii przybliżył się do niego o jeden krok. Gra idzie nie tylko o sześć tysięcy. O prestiż lokalny też. Skarżyskiej piłce potrzebny jest tak naprawdę każdy sukces - puchar, baraże o drugą ligę. Dla Pietrzykowskiego to byłoby takie ukoronowanie czteroletniej pracy. Na razie początek wiosny (nie licząc ligowej wpadki z Nidą Pińczów) dobrze zwiastuje, ale nie zapeszajmy. W niedzielę przecież Łysica.
Wyniki pozostałych spotkań 1/4 finału PP tutaj http://www.echodnia.eu/apps/pbcs.dll/article?AID=/20140409/PILKA08/140408803

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz