sobota, 5 kwietnia 2014

Granat po Muszynie - czas na kolejnych "górali", tym razem spod Łysicy

Granat ma ostatnio szczęście do „górali”. Najpierw rozgromił Poroniec Poronin 4:0, dziś wypunktował na wyjeździe Poprad Muszyna.
W czerwcu ubiegłego roku to Szymon Micha z Łysicy (w środku) cieszył się ze zwycięstwa nad Granatem (z prawej Klaudiusz Łatkowski, z lewej Mateusz Mianowany).


Nie ma co utyskiwać, że tylko 1:0. W meczach trójkolorowych z muszynianami nigdy nie padało dużo bramek, góra dwie. Taka już specyfika tych pojedynków. Mateusz Fryc, o czym już pisałem wcześniej, odblokował strzelecką niemoc. Zdobywa ważne bramki, oby tak dalej! Ciekawostka jest taka, że zawody prowadzili sędziowie ze Słowacji, notabene z miasteczka przygranicznego, które też się zwie Poprad. Byłem tam trzy lata temu z Rafałem Romanem z Tygodnika Starachowickiego. Pojechaliśmy w ogóle na konkurs skoków do Zakopanego, jakoś tak w sobotnie przedpołudnie urwaliśmy się na słowacką stronę Tatr. W jedną stronę busem, powrót z miejscowym taksówkarzem, który trochę zdarł z nas skórę. Było, minęło, w sumie fajnie wspominam, choć tam cisza i ludzie jacyś mało spontaniczni. Co kraj to obyczaj. Wracając do meczu – podobno sędzia Kamil Slobodny mógł podyktować dla Granatu dwa karniaki. Nie zrobił tego, trudno. Grunt, że zespół Ireneusza Pietrzykowskiego wywiózł punkty z trudnego terenu. W niedzielę zmierzy się z „góralami” z Łysicy Bodzentyn. Tego meczu specjalnie reklamować nie trzeba. Jest tyle smaczków, powiązań, niewyrównanych rachunków za poprzednie lata, że aż głowa boli! Na papierze zapowiada się ciekawe starcie, ale co będzie na boisku, okaże się. Wiele spotkań Granatu z Łysicą z ostatnich sezonów kończyło się bowiem „szachowo” - czyli 0:0. W skarżyszczanach tkwi tylko zadra z czerwca ubiegłego roku, kiedy przegrali u siebie 2:3, prowadząc już 2:0. Wtedy jednych i drugich pogodziła Limanovia Limanowa, która awansowała do drugiej ligi. Nam i Łysicy pozostała walka o prestiż. Teraz to dopiero początek wiosennych rozgrywek i jeszcze wiele się może zdarzyć. Tak sobie myślę, że oby na tych derbach lokalnych nie skorzystała... Soła Oświęcim. My i Bodzentyn wykrwawimy się, zaś beniaminek z Małopolski na tym skorzysta. Szykuje nam się – miejmy nadzieję - fajny pojedynek, z adrenaliną większą niż przed Górnikiem Libiąż i Porońcem Poronin. Oczywiście o niczym (czytaj awansie do baraży) może jeszcze nie decydować, ale kto wygra, ten zyska psychologiczny komfort na resztę wiosny.
Więcej o meczu w Muszynie tutaj http://www.echodnia.eu/apps/pbcs.dll/article?AID=/20140405/PILKA03/140409316

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz