poniedziałek, 31 marca 2014

Granat po Porońcu - snajper Fryc wrócił na właściwe tory?

Czy w meczu z Porońcem Poronin (4:0) ujrzeliśmy tego starego, dobrego Mateusza Fryca? Oby tak! Po kryzysie formy z ostatnich miesięcy są zwiastuny odrodzenia.
Mateusz Fryc (na pierwszym planie) dostrzega dla siebie lepsze lepsze czasy, jeśli chodzi o skuteczność pod bramką rywali.


Trener Granatu Skarżysko Ireneusz Pietrzykowski lubi cytować klasyka, ś.p. Kazimierza Górskiego. Jak powiedział nasz szkoleniowiec, po porażce w Pińczowie jego podopieczni zareagowali pozytywnie i Poroniec rozbili. To był także mecz Mateusza Fryca. Napastnikowi temu przez miesiące, może nawet i lata odbijał się czkawką wyjazd na Cypr do tamtejszego II-ligowca Othellos Atehienou. Po powrocie z tej wyspy nie mógł wrócić na właściwe tory, zatracił seryjną skuteczność, bądź też prezentował bardzo nieregularną formę. Narastała w nim frustracja, pod koniec jesieni nosił się nawet z zamiarem odejścia ze Skarżyska, gdzieś słychać było przebąkiwania o transferze do drugoligowej Stali Mielec, ale nic z tego nie wyszło. Życie piłkarskie pokazuje, że dobrze się stało. Już w ostatnich zimowych sparingach "Frycek" zaczął strzelać, kibice czekali na to, aż eksploduje w trzeciej lidze. Mateuszowi też tego brakowało - takiego "swojego" spotkania, w którym mógłby się odblokować, wrócić na właściwe tory. Wprawdzie dwa gole strzelił Porońcowi także Marcin Kołodziejczyk, ale pozycja "Małego" w Granacie to jednak zupełnie inna bajka. To nie tylko egzekutor, ale także mózg drużyny, jej lider. Co do Fryca - wystarczy, że będzie robił to, co najlepiej mu na boisku wychodzi i czego najbardziej oczekują koledzy z zespołu, trenerzy, kibice i działacze - strzelał bramki. Wywiady pomeczowe z trenerem Pietrzykowskim i Mateuszem znajdziecie tradycyjnie tutaj http://www.echodnia.eu/apps/pbcs.dll/article?AID=/20140330/PILKA03/140339897
*  *  * 
Na stadionie na Rejowie zasiedli kibice. Podobno Miejskie Centrum Sportu i Rekreacji naprawiało schody od czasu sławetnego spotkania z Górnikiem Libiąż. Tak gołym okiem laika ciężko stwierdzić, czy coś się poprawiło, albo czy obiekt rzeczywiście bardziej zagraża widzom niźli dwa tygodnie temu. Może jednak inspektor budowlany dojrzał coś więcej niż przeciętny kibic...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz