wtorek, 18 marca 2014

Miasto się tłumaczy w sprawie stadionu, najbardziej wykiwani są... kibice

Miejscy włodarze zwołali konferencję prasową w sprawie stadionu Granatu. Temat w Skarżysku rozgorzał prawie tak bardzo, jak – zachowując proporcje – larum po niedawnych rozróbach na meczu Legii Warszawa z Jagiellonią Białystok.

 
Krzysztof Randla, szef MCSiR tak tłumaczył swoją decyzję o zamknięciu stadionu Granatu dla kibiców. 


Prezydent Roman Wojcieszek, jego zastępca Grzegorz Małkus (odpowiadający za sport w mieście) oraz Krzysztof Randla, dyrektor Miejskiego Centrum Sportu i Rekreacji tłumaczyli się w różnoraki sposób. A to, że schody na stadionie przy Słonecznej od lat -nastu są w takim stanie i do tej pory nikt (inspektor budowlany) się ich jakoś nie czepiał, w końcu jak się przyczepił to nie zimą tylko kilka dni przed meczem Granatu z Górnikiem Libiąż. To znów, że z od ministra sportu mogli dostać dofinansowanie tylko na płytę boiska i to sztuczną (ta akurat nie jest podobno potrzebna), a nie na trybuny i zaplecze, które wołają o pomstę do nieba. Prezydent pokazywał pisma z ministerstwa sportu. Ja po tej konferencji wyszedłem jeszcze głupszy niż byłem wchodząc do sali fitness w hali przy Sienkiewicza. Nie wiadomo już teraz, kto kogo „wykiwał”? Posłanka Marzena Okła-Drewnowicz miasto, czy odwrotnie? W ostateczności to najbardziej wykiwani zostali kibice... Mogli urzędnicy przekazać część kasy z rewitalizacji Rejowa na trybuny, czy nie mogli? Pojawiają się informacje takie, siakie, często sobie zaprzeczające. Randla zbiera pokłosie swojej decyzji – podobno jedynie słusznej w tej sytuacji, ale czy koniecznej? Powiatowy Inspektorat Budowlany wydał opinię, ale przecież nie stał z siekierą nad głową jako klauzulą natychmiastowej wykonalności. W Kielcach złoszczą się działacze Świętokrzyskiego Związku Piłki Nożnej, że MCSiR nie uzgodnił decyzji z nimi. W ogóle najpierw stadion został zamknięty, a teraz pojawiają się dyskusje co dalej. Pod czujnym w dodatku okiem coraz mocniej wkurwionych kibiców. Z zaleceń i dokumentów, jakie nam zaprezentowano wynika, że do 30 czerwca trzeba naprawić schody, do Sylwestra ścieżki z płyt chodnikowych. Fajnie, świetnie, tyle, że mecz z Porońcem Poronin już 30 marca. Jeśli i teraz kibice nie będą mogli wejść na trybuny, nie zdziwiłbym się, gdyby Leszek Wojteczek z Wtórpolu rzucił w diabły sponsorowanie klubu. To wariant hard core, bardziej lżejszy jest taki, że drużyna zacznie rozglądać się za innym stadionem w okolicy i być może da zarobić komuś innemu. Jeśli z kolei okaże się, że fani trójkolorowych będą mogli wejść na obiekt, to będzie warto zapytać po co było zamykać dla nich bramy dwa tygodnie wcześniej, robić całe zamieszanie i narażać klub na straty. Przecież w dwa tygodnie nic się nie zmieni na lepsze. Skansen zostanie skansenem. Pospolitego ruszenia do naprawy schodów też nie ma się co spodziewać. Rada Miasta nie wprowadzi w ekspresowym tempie zmian w budżecie i nie wysupła kasy na ten cel. Przez lata pokutowało w mieście chyba takie podejście, że jakoś to będzie na tym Granacie.
Na koniec takie porównanie, trochę oczywiście z innej bajki, ale trochę do nas pasuje. Lat temu z dziesięć albo i więcej na stadionie Błękitnych przy Ściegiennego w Kielcach też było dziadostwo do kwadratu. Gdzieś w tym czasie miasto i klub stworzyły jedną drużynę, zbudowały w tym miejscu stadion, stworzyły ekstraklasę, ich działania zazębiały się ze sobą i jest tego efekt.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz