czwartek, 19 grudnia 2013

Zjednoczyć suchedniowską piłkę to jak uniknąć tłumów na pasterce? Zobaczymy...

To zadanie karkołomne, dla dotychczas rządzących suchedniowską piłką działaczy wręcz niemożliwe... Połączenie Orlicza i Astry. Burmistrz miasta Tadeusz Bałchanowski, gdy kiedyś zagadnąłem go o tę sprawę, powiedział krótko: - To chłopaki z tych samych roczników. Jeśli teraz się nie dogadają, to co, za parę lat będą się laskami na mieście okładać?
Czy przy Sportowej dojdzie do zjednoczenia Orlicza z Astrą? Do tej pory brzmiało to jak scenariusz sciene-fiction. 

Burmistrz powiedział co myślał. Inna sprawa, że władzom też do tej pory średnio udawało się pogodzić oba stowarzyszenia. Problem jest stary jak świat - działacze Orlicza nie chcieli udostępniać boiska przy Sportowej Astrze, twierdząc, że to oni głównie ponoszą nakłady na jego utrzymanie. "Asterka" płaciła wprawdzie za wynajem płyty, ale jak widać to nie wystarczyło. "Żółto-czarni" buntowali się, że stadion jest przecież miejski. Trzeba byłoby grzebać w historycznych zaszłościach, aby odkryć co do kogo należy. Faktem jest, że Astra z tego powodu zrezygnowała z gry w klasie A, część przeszła występować klasę niżej, za miedzą w ULKS Łączna. Ustępujący tej zimy prezes Orlicza Maciej Glijer przyznał, że nie potrafił zjednoczyć suchedniowskiej piłki. To co nie udało się "Kolumbowi", czy choćby Mariuszowi Mikowi (byłemu bramkarzowi Astry, potem wiceprezesowi Orlicza) może będzie dziełem Dariusza Kowalika, nowego szefa biało-niebieskich. Zobaczymy, łatwo nie będzie. Akurat Darek jest przykładem, że można w Suchedniowie zmienić szyld (sam przed laty przeszedł z UMLKS do Orlicza) i dalej działać dla dobra piłki. Zadanie przed nim jednak tak trudne, jak uniknięcie ciasnoty w kościele podczas pasterki. Podjął się go, więc będziemy obserwować, jak zakończą się rozmowy dotąd zwaśnionych stron.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz