poniedziałek, 30 grudnia 2013

Słowo o lodowisku, czyli jak wlazłem jedną nogą do "hermetycznej puszki"?

Śledząc internetowe portale natrafiłem na relację z sesji Rady Miasta w Skarżysku. Słuchałem wypowiedzi Krzysztofa Randli, dyrektora Miejskiego Centrum Sportu i Rekreacji o tym, że lodowisko wcale nie jest deficytowym obiektem, że nie świeci pustkami. Wtrącę trzy grosze.
Skarżysko podjęło się odkurzania hokejowych tradycji sprzed sześciu dekad? Czy do tego potrzeba było jednak obiektu aż za 7-8 "baniek"? Taniej się nie dało?

Randla wspominał, że w Skarżysku żyjemy w "hermetycznej puszce", nie potrafimy cieszyć się z lodowiska, które mamy, choć tak się dzieje w Białymstoku czy na stadionie leśnym w Kielcach. Był gotów przynieść nawet wydruki z kasy fiskalnej, aby udowodnić, że przez ostatnie cztery dni obiekt obok hali sportowej odwiedza tysiąc osób. - To nie jest abstrakcja, lodowisko samo się obroni - mówił ad vocem do krytykantów, twierdzących, że inwestycja jest nieudana. Dodał, że dochód z lodowiska zapewnił pensje pracownikom, bez dotacji z Urzędu Miasta. Mówił, że aby łyżwiarstwo rozwinęło się wśród dzieci i młodzieży, potrzebne jest też zaangażowanie nauczycieli.
No dobrze... Powyższych przykładów nie kwestionuję. Randla chce dobrze, broni obiektu, którym zarządza i pewnie nawet ma rację, jednocześnie już dość słuchania o tym, że cacko jest be. Pretensje nawet trudno zgłaszać do niego, bo nie on był decydentem zaklepującym budowę. Dostał go, więc musi z pracownikami robić wszystko, aby przynosiło dochód. Chwała im za to, że udaje się nie najgorzej ten wózek ciągnąć. Jak na złość wlezę jednak, choćby jedną nogą do tej hermetycznej puszki. Czy chcąc odkurzyć hokejowe tradycje Skarżyska sprzed sześciu dekad, potrzeba było wykładać aż siedem czy osiem milionów??? Nie można było stworzyć białego orlika za 4-5-krotnie mniejszą cenę? Lodowisko ogrodzić, nie tworzyć zadaszonej konstrukcji bez ścian. Dodam na marginesie, że ani ze mnie zwolennik opcji Wojcieszka ani przeciwnik. Obiektywnie rzecz ujmując, nie mogliśmy takiej frajdy sprawić miłośnikom łyżew za mniejszą stawkę? Jeśli już uparliśmy się, że wykładamy te 7-8 "baniek" bez gwarancji dofinansowania z zewnątrz, to nie można było części kasy przeznaczyć np. na sztuczną płytę boiska do piłki nożnej. Być może teraz ligowcy przyjeżdżaliby do Skarżyska grać sparingi, kasę by tu zostawiali i to też by się obroniło. Podobnie jak lodowisko. Wiem, że to jest ryk nad płaczącym mlekiem, ale cena jaką wydano na ów jeden obiekt też odbija się czkawką miejskim finansom. Życzę dyrektorowi nawet dwóch tysięcy łyżwiarzy. Włodarzy jednak zapytam - taniej się nie dało?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz