środa, 18 grudnia 2013

Prezydent przemówił w sprawie STS, siatkarze zgłębiają... podstawy ekonomii

Serialowy tasiemiec pod tytułem "Jak rozwiązywano drużynę siatkarzy STS" trwa w najlepsze. Łukasz Kruk, grający trener zespołu stwierdził, że zawodnicy pobierający wynagrodzenie za grę mogą się zgodzić na obcięcie, ale połowy pensji, nie zaś całości do czasu zakończenia play-out o utrzymanie. "Zamrożoną" kasę mieliby dostać tylko w razie pozostania w drugiej lidze.
Prezydent Roman Wojcieszek też zabrał głos w sprawie drużyny siatkarzy. 

"Skarżyski Giba" chce z drużyną bić się do końca, mówi wprost, że rezygnacja w trakcie rozgrywek to tchórzostwo. Siatkarze przed jutrzejszym meczem z Karpatami Krosno mają większy ból głowy niż taktyczne rozpracowywanie lidera tabeli. To nie żadna kpina ani złośliwość - skromna kadra teraz bardziej skupia się na studiowaniu ekonomii niż taktyki Karpat. Muszą opracować plan oszczędnościowy, prezes STS musi go zaakceptować i wtedy ewentualnie powstrzyma się od wycofywania drużyny. Piątek ma być dniem ostatecznym, nie poniedziałek, wtorek czy Sylwester. Pożyjemy, zobaczymy, ile serial potrwa. Swoją drogą ciężką dolę mają skarżyscy sportowcy - muszą nie tylko grać, ale i zgłębiać podstawy księgowości. W mieście, gdzie jednak cięcia budżetowe są taką oczywistością jak to, że Sylwester wypada 31 grudnia, innego wyjścia nie mają.
*  *  *
Stanowisko w rzeczowej sprawie zajął prezydent miasta Roman Wojcieszek, Znajdziecie je tu:
http://www.echodnia.eu/apps/pbcs.dll/article?AID=/20131218/SPORTSWIETOKRZYSKIE05/131218961

Wizja jest jasna - grać swoimi. Problem za ileś tam lat wróci tymczasem jak bumerang. "Swoi młodzi" dorosną i jeśli wcześniej nie wyemigrują ze Skarlandu, to też zechcą parę groszy zarobić za skakanie i odbijanie piłki nad siatką. Ot i zatoczyliśmy wielgachne koło...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz