poniedziałek, 24 lutego 2014

Orlicz po Jastrzębiu - łubu dubu od A-klasy

Takie sparingi jak ten piłkarzy Orlicza Suchedniów z A-klasowym Jastrzębiem (1:3) z jednej strony nie mają większego sensu. Z drugiej pokazują, na co trzeba się przygotować. Wybrańcy Artura Anduły muszą zrozumieć, że to nie przelewki.


Gracze z Jastrzębia koło Szydłowca ratowali się czym mogli - kolanami, łokciami. Orlicz nie był w stanie przeciwstawić innych argumentów czysto piłkarskich. Tym bardziej, kiedy zeszli Tichomir Czeneszkow oraz Michał Kubiec. Nikt nie odpłacił jastrzębianom pięknym za nadobne. W sparingu nie ma się co po pyskać okładać, ale drużyna scementowana, z charakterem, powinna umieć się odgryźć, dyskretnie oddać brutalowi, aby trochę zbastował. To takie abecadło, niewiele wprawdzie mające wspólnego z taktyką, ale jednak trzeba być na nie przygotowanym. W takich, na pierwszy rzut oka bezsensownych bojach, też "hartuje się stal". Gdy jeden skoczy w ogień za drugiego. Orlicz to wszystko dopiero zaczyna, ma czas, ale chłopaki muszą być przygotowani na bezpardonową walkę. Kto wie, może i w lidze niekiedy w ten sposób trzeba będzie punkty wyszarpać. Na razie Anduła buduje skład wyjściowy o "Miśka", Tichomira, Marka "Banana" Banaczkowskiego i Przemysława Krogulca. To tylko czterech ludzi, reszta tak naprawdę mało o tej czwartej lidze wie... Trzeba się modlić o to, aby wiosną kontuzje nie doświadczały kogoś z wyżej wymienionych.
Szczegóły sparingu tutaj http://www.echodnia.eu/apps/pbcs.dll/article?AID=/20140223/PILKA/140229528

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz