wtorek, 11 lutego 2014

TYDZIEŃ Z ŻYCIA WYJĘTY. Ułan Bator bez zmian

Jakiś zastój ogarnął na razie skarżyski sport wyczynowy. Mecz siatkarzy STS w Sanoku przełożony, trzecia liga w tej samej dyscyplinie ma wolne. Kadetki Gali zajęły drugie miejsce w Kozienicach, ale w sobotnie przedpołudnie już nikt nie będzie o tym pamiętał.
Aleks Shram jesienią w Orliczu - w razie spóźnienia na trening - mógł zapłacić finansową karę. Podobno teraz szuka szczęścia w Estonii.

Wspomniane kadetki Gali muszą wygrać trzeci mecz play-off z Piątką Sandomierz, żeby cokolwiek myśleć o mistrzostwie województwa. Dziewczyny Jaszewskiego poprawiły sobie w ostatnich tygodniach humory, wracają na falę. Wiadomo tyle, że z nimi (jako kobietami) nic do końca nie wiadomo, więc nie będę się bawił w proroka. Trzy tygodnie temu, idąc na pierwszy mecz do trzynastki z tym Sandomierzem myślę sobie - pukną ten MUKS, są na fali. I masz... 1:3 w plecy, w Skarżysku cieszyły się przyjezdne. Teraz nasze muszą wygrać i tyle. Piątce nawet Ojciec Mateusz nie ma prawa pomóc.
Przejdźmy do Granatu. Porażka w Radomiu 1:3, kubełek lodowatej wody od Wiernej (0:4). Jeśli jakiś fan drużyny z Rejowa nie ma dystansu do wyników sparingów, to może po tych dwóch popaść w lekką zimową deprechę. Wiadomo jednak, że za miesiąc któż będzie o nich pamiętał? Będzie się liczyć to, żeby bęcków nie zebrać od Janiny Libiąż na przykład. Te ostatnie wyniki to jednak taka lampa ostrzegawcza. Bardzo was panowie proszę, nie kolekcjonujcie takich porażek. Gdzie tam jeszcze do ligowej wiosny, za wcześnie krople od nerwicy kupować. Podejrzewam, że już jesienią wielu mnie podobnych odwiedzało apteki zwłaszcza po zwycięskich ostatnich minutach bojów o punkty. Wygracie teraz z Paradyżem i Motorem (albo przynajmniej nie przegracie z oboma) w weekend, kadra na wiosnę będzie znana, wtedy przestanę o Wiernej wspominać.
Na sparing Orlicza z Suchedniowa jeszcze czekam. Anduła składa klocki. Łatwo nie jest, ale i presji na nim nikt specjalnej nie wywiera. Sponsor z Egiptu już zwiał, walki o trzecią ligę nie będzie, sztab obcojęzycznych graczy się skurczył. Nie będzie problemu z porozumiewaniem się na boisku. "Andzia" nie ma tylko takiego komfortu jak Majak jesienią. Ten to karał piłkarzy za spóźnienia na trening, finansowo oczywiście. Wiem to od Aleksa Shrama, który z Czerkaszynem podobno szuka szczęścia gdzieś w... Estonii. Teraz takie coś przy nowym układzie takie karanie nie przejdzie. Każdy piłkarz może być na wagę złota. Jeśli punktualności się w szkole czy robocie (tej poza klubem) nie nauczył, to już będzie ciężko. Jakieś radykalne dyscyplinujące kroki się jednak nie opłacają, bo w tych czasach zawodnik to jednak czasem za bardzo wrażliwy jest. W ogóle w każdym fachu młodzian dziś zanim pokaże, co jest wart, to już pyta ile dostanie. Wracając do Orlicza - zobaczymy, czego tamtejsi futboliści nauczą się po pierwszych sparingach z Pilicą Przedbórz i Partyzantem Radoszyce. Na razie od strony sportowej o suchedniowskich orłach nie sposób niczego napisać, bo ich forma to jedna wielka niewiadoma.
W Skarżysku Zbigniew Zaborski prowadzi Zimową Akademię Karate. W tym tygodniu jedzie z dziećmi do Aqua Parku w Krakowie. Pamiętam, kilkanaście lat temu wybrałem się z jego ekipą właśnie do stolicy Małopolski, do tegoż wodnego raju. W środku wyjmuję cyfrówkę sonówkę, chcę fajny reportażyk porobić, zdjęciami go wzbogacić a tu kurwa szkiełko zaparowane. Przecieram i po chwili znów to samo. Cóż, młody człowiek był, fachu się uczył... Wtedy tak dłużej w autokarze pogadałem z Brunonem Sokołowski, wychowankiem "Zaborka", dziś szefem Akademii Holistycznej. Studiował na krakowskim AWF, gdzieś tam już pewnie myślał o MMA, kumplował się z Tomaszem Drwalem.
Ostatnio rozmawiałem z jednym z ludzi związanych ostatnio z STS. Podał nawet swojego faworyta do prezesowskiego stanowiska. Zdziwilibyście się albo i nie, znając nazwisko. Cierpliwości, przyjdzie czas, wszystko opublikuję w prasie, necie i na blogu (stuknęło 10 tysięcy odsłon, dzięki!!!).
Wielki sport zdominowały igrzyska w Soczi. W niedzielę konkurs skoków i zwycięstwo Stocha oglądałem służąc jednocześnie córce jako wyciąg krzesełkowy. Gdzie tam zresztą, służyłem też jako belka, rozbieg, próg, bula i punkt K. Asiula ma 1,5 roku, gdy tylko widziała lądujących skoczków, krzyczała na cały pokój "BACH, BACH!". Ot takie to teraz igrzyska. Przed 22 laty w Albertville, gdy się człowiek wkurwił porażką naszych hokeistów, zakładał radzieckie biegówki i szusował w pole udając, że jest... Vegaardem Ulvangiem.
Tak już poza sportem, w piątek w Semaforze śpiewali niejacy Bracia Figo Fagot, parodyści disco polo. Ci zadarli już z całym wędrownym, handlującym dywanami narodem romskim, ale... W piosence "Bożenka" zdobyli się też na taką odkrywczą myśl, że "baby trzeba pilnować, albo się nie denerwować". To coś dla nas samców. Dla płci przeciwnej natomiast taki morał "Chłopu trzeba dawać, albo się nie dziwić". Ogólnie dużo śpiewają o wódzie, zdradach. Niech każdy robi to, co mu najlepiej wychodzi. Ja wolę zanudzać Was przemyśleniami o sporcie.
*  *  * 
Grzebę czasem po youtubach, niekiedy coś swojego wrzucę, a że lubię polską muzę lat 80. to natrafiłem na "Podwórkową kalkomanię" Urszuli. - Dziękuję ciągle jakoś leci, Ułan Bator bez zmian" - śpiewa Ula w jednym fragmencie. W naszym sporcie, wiecznie niedofinansowanym, kadrowo nieskompletowanym też życie czasem wygląda jak w tym Ułan Bator.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz