sobota, 4 stycznia 2014

Reforma trzeciej ligi piłkarskiej sztuką dla sztuki?

Polski Związek Piłki Nożnej zaklepał reformę trzeciej ligi rozgrywek, o której mówiło się w środowisku już od pewnego czasu. Zasadnicza zmiana dla nas, czy w ogóle świętokrzyskich drużyn będzie taka, że trzeba mierzyć się nie tylko z krakusami ale i gośćmi z Podkarpacia i Lubelszczyzny.
Granat Skarżysko (z prawej Bartosz Styczyński, w środku Marek Basąg) dziś grają w III lidze m.in. z Dalinem Myślenice. Po reformie jeździliby także na Lubelszczyznę i Podkarpacie. Koszty wzrosną, czy poziom piłki też?

Wszystko dokona się od sezonu 2016-17, ale już wcześniejsza edycja będzie istotna. Jeśli nie załapiesz się do pierwszej szóstki, to lądujesz w lidze numer cztery i przy nieszczęśliwych zbiegach okoliczności, braku kasy i ubogiej kadrze możesz osiąść tam niczym w okopach na długaśne lata. Zainteresowanych odsyłam do poniedziałkowego Tygodnika Skarżyskiego, tam szerzej o założeniach reformy. Najlepsze jest to, że gdyby zmiany Bońka i spółki weszły w życie już teraz, zaraz, to mielibyśmy w nowej trzeciej lidze mocny Granat Skarżysko, zaś Orlicz Suchedniów byłby na dobrej drodze, żeby się do niej dostać. Trzeba wiedzieć, że z czwartej awansują tylko mistrzowie poszczególnych czwartych lig wojewódzkich. Dla jako takiej świętokrzyskiej piłki ta reforma nie musi jednak oznaczać jakiegoś handicapu. W obecnej rywalizacji z krakusami nieźle radzą sobie dziś Łysica, Granat, Korona II Kielce, one są w górnej połówce tabeli. Trafiłby dziś do nowej trzeciej ligi i wielka to dziś tajemnica, jakby sobie radziły dajmy na to w dwukrotnie większym makroregionie z Resoviami, Motorami Lublin, Stalówkami z Kraśnika, Wisłokami Dębica. Z kibicowskiego punktu widzenia perspektywa to ciekawa i może nawet wypadlibyśmy na ich tle nie tak ostatnio, kto wie... Gra w zreformowanej lidze stwarza jednak inne niebezpieczeństwo - finansowego "zarżnięcia się". Dziś już można utyskiwać na dłuższe wyjazdy pod Tatry czy gdzieś na pogranicze małopolsko-śląskie. Po zmianach dalszych wyjazdów przybyłoby. Nie chodzi nawet o same odległości w kilometrach, wszak do Lublina droga przybliżona jak do Krakowa, ale o częstotliwość takich wypraw. Odpadną bowiem eskapady np. do Ostrowca, Małogoszczy, Pińczowa. Dojdą w to miejsce wyjazdy np. do Boguchwały, Dębicy, Rzeszowa. Koszty już wzrosną. Kluby liczące każdą złotówkę (takich niestety jest zdecydowanie więcej niż krezusów) staną przed dylematem - walczyć o tę trzecią ligę dla prestiżu czy spokojnie trwać w czwartej i emocjonować się lokalnymi, ale zawsze derbami. Będzie przynajmniej taniej. Jeśli na dodatek PZPN chciałby podnieść poziom piłki w kraju, to takie reformy tego nie zagwarantują. Lepszych piłkarzy od samych reorganizacji klas, łączenia regionów nam nie przybędzie. Lublinianie, krakusy i my raczej na starcie nie staniemy się lepszymi jakościowo futbolistami tylko z tego powodu, że wrzucą nas do jednego, szerszego kotła. Kiedyś trzecia liga obejmowała kilka województw, ale sam poziom prezentowany przez drużyny był wyższy. Teraz to może być sztuka dla sztuki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz